Portret pinczera imieniem Borri
8. 1. 2006
Wzrost – na tyle duża, żeby niektórzy pytali czy może ugryźć ale za mała, żeby wzbudzić respekt dresiarza. Na tyle mała, że w miarę wygodnie można się wyspać we własnym łóżku – obok niej. I do knajpy wpuszczą, bo nie odstrasza swoim wyglądem.

Umaszczenie – w zasadzie ruda. Dwa razy była ruda pręgowana. Raz za sprawą pasty do butów, drugi raz to był tusz do rzęs pozostawiony w jej zasięgu.
Głowa – część twarzowa (kufa) prawie stale uśmiechnięta. Od czasu do czasu, na komendę: pilnuj tyłu – nos zmarszczony i pokaz kompletnego uzębienia.
Pinczer – pies stróżujący, nieufny w stosunku do obcych. Podobno. Borri kocha cały świat – nawet listonosza. Żeby chociaż obszczekała żebraka, który wybrzydza, bo dostał jabłko a chciał pieniądze. Nie, ona się do niego łasi, merda ogonem i zaprasza do zabawy. Pinczer – pies stajenny. Konia się bała. Musieliśmy powoli przyzwyczajać ją do tego czworonoga. Ale samochód kocha. Może dlatego, że w nim też są konie?
Pinczer – rasa uchodzi za szczekliwą. Sąsiedzi pytają czy nasz pies w ogóle potrafi szczekać. Czasem się zdarzy ale sąsiedzi jeszcze nie słyszeli. Pinczer – pies-niespodzianka. Wytropi zająca czy inne zwierzę i głuchnie na wołanie. Instynkt pogoni i – wstyd dla właściciela, że pies źle wyszkolony, bo nie słucha komendy „do mnie”. Miałam psa i nie mam psa. Skoro już ma instynkt psa myśliwskiego to może i inne cechy psów polujących też posiada? Więc zostaję w miejscu, w którym się rozstaliśmy. Może wróci. Psy myśliwskie wracają tam skąd zostały wypuszczone. Tylko po jakim czasie wracają? Zapomniałam komórki i Jurek nie będzie wiedział dlaczego nie wracam. Posiedzę, poczekam – może wróci. Trawa mokra, kamienie twarde. Na szczęście coś rudego miga za drzewami. Jest! Radosna, z wywieszonym ozorem. Najchętniej bym ją skrzyczała i przetrzepała skórę. Wiem, że nie mogę. Wyciągam z kieszeni smakołyk, i chwalę jaki doooobry piesek. I kolejny raz przyrzekam sobie, że już teraz systematycznie zajmę się szkoleniem samowolnego kundla. Do następnego razu.
Pinczer – pies zrównoważony. To prawda ale temperament Borrinka ma. Dobrze, że jest to również pies pojętny i chętny do współpracy. Mimo niezbyt systematycznego szkolenia mamy miłego, niekłopotliwego domownika, który wie gdzie jego miejsce. Nie sprawia kłopotów ani w domu ani w podróży, spokojnie znosi niezbędne wizyty u weterynarza i nie warczy na sędziego, gdy ten ogląda zęby. Gdyby jeszcze wracała na zawołanie gdy złapie trop.....
Pinczer – pies gładkowłosy. Brak podszerstka powoduje, że silniej odczuwa niekorzystną pogodę. Deszczyk pada a tu trzeba wyjść. Eeee, nieeee, ja chcę do domuuuu! Ale na polach, gdy poczuje trop, nawet rzęsisty deszcz nie jest przeszkodą, dopóki nie rozmyje śladów zwierzyny. Już kurtka mi przemaka a ta jeszcze czegoś szuka. - Borri! Do mnie! Usłyszała. Zmieniła kierunek. Biegnie w moją stronę ale wcale nie po prostej. Cały czas rewiruje, a nuż znajdzie jeszcze jakiś ślad.
Pinczer – pies przytulanka. A jak potrafi patrzeć w oczy gdy czegoś chce. Trzeba mieć naprawdę twarde serce, żeby odmówić. Cóż, trzeba się na to zdobyć, żeby przytulanka nie weszła nam na głowę. Bo do łóżka wchodzi, gdy ktoś ma twardy sen - a dostała dwa fotele do dyspozycji.
Ale przy stole nie żebrze, wie że nic nie dostanie. Czasem tylko próbuje sprawdzić co państwo jedzą. Czasem też próbuje sprawdzić co jest na szafkach gdy pani wyjdzie z kuchni. Ale tu ma pecha; wszystko odbija się w lustrze w przedpokoju. Wielki brat patrzy!

Umaszczenie – w zasadzie ruda. Dwa razy była ruda pręgowana. Raz za sprawą pasty do butów, drugi raz to był tusz do rzęs pozostawiony w jej zasięgu.
Głowa – część twarzowa (kufa) prawie stale uśmiechnięta. Od czasu do czasu, na komendę: pilnuj tyłu – nos zmarszczony i pokaz kompletnego uzębienia.

Pinczer – pies stróżujący, nieufny w stosunku do obcych. Podobno. Borri kocha cały świat – nawet listonosza. Żeby chociaż obszczekała żebraka, który wybrzydza, bo dostał jabłko a chciał pieniądze. Nie, ona się do niego łasi, merda ogonem i zaprasza do zabawy. Pinczer – pies stajenny. Konia się bała. Musieliśmy powoli przyzwyczajać ją do tego czworonoga. Ale samochód kocha. Może dlatego, że w nim też są konie?
Pinczer – rasa uchodzi za szczekliwą. Sąsiedzi pytają czy nasz pies w ogóle potrafi szczekać. Czasem się zdarzy ale sąsiedzi jeszcze nie słyszeli. Pinczer – pies-niespodzianka. Wytropi zająca czy inne zwierzę i głuchnie na wołanie. Instynkt pogoni i – wstyd dla właściciela, że pies źle wyszkolony, bo nie słucha komendy „do mnie”. Miałam psa i nie mam psa. Skoro już ma instynkt psa myśliwskiego to może i inne cechy psów polujących też posiada? Więc zostaję w miejscu, w którym się rozstaliśmy. Może wróci. Psy myśliwskie wracają tam skąd zostały wypuszczone. Tylko po jakim czasie wracają? Zapomniałam komórki i Jurek nie będzie wiedział dlaczego nie wracam. Posiedzę, poczekam – może wróci. Trawa mokra, kamienie twarde. Na szczęście coś rudego miga za drzewami. Jest! Radosna, z wywieszonym ozorem. Najchętniej bym ją skrzyczała i przetrzepała skórę. Wiem, że nie mogę. Wyciągam z kieszeni smakołyk, i chwalę jaki doooobry piesek. I kolejny raz przyrzekam sobie, że już teraz systematycznie zajmę się szkoleniem samowolnego kundla. Do następnego razu.

Pinczer – pies gładkowłosy. Brak podszerstka powoduje, że silniej odczuwa niekorzystną pogodę. Deszczyk pada a tu trzeba wyjść. Eeee, nieeee, ja chcę do domuuuu! Ale na polach, gdy poczuje trop, nawet rzęsisty deszcz nie jest przeszkodą, dopóki nie rozmyje śladów zwierzyny. Już kurtka mi przemaka a ta jeszcze czegoś szuka. - Borri! Do mnie! Usłyszała. Zmieniła kierunek. Biegnie w moją stronę ale wcale nie po prostej. Cały czas rewiruje, a nuż znajdzie jeszcze jakiś ślad.
Pinczer – pies przytulanka. A jak potrafi patrzeć w oczy gdy czegoś chce. Trzeba mieć naprawdę twarde serce, żeby odmówić. Cóż, trzeba się na to zdobyć, żeby przytulanka nie weszła nam na głowę. Bo do łóżka wchodzi, gdy ktoś ma twardy sen - a dostała dwa fotele do dyspozycji.

Ale przy stole nie żebrze, wie że nic nie dostanie. Czasem tylko próbuje sprawdzić co państwo jedzą. Czasem też próbuje sprawdzić co jest na szafkach gdy pani wyjdzie z kuchni. Ale tu ma pecha; wszystko odbija się w lustrze w przedpokoju. Wielki brat patrzy!